DZIEŃ 2
Obozowisko - Cafe Prislop - Dobra Kolata - Cafe Prislop - Valbone (Albania)
czas: ok. 8h
Podstawowe informacje:
bardzo wymagające i strome zejście z przełęczy Prislop, brak wody aż do Valbone. Bardzo duże przewyższenie - najpierw wejście z noclegu na ok. 1800m na przełęcz, następnie na Dobra Kolata na ok. 2500m, następnie zejście do Valbone na ok. 900m.
W dobrych nastrojach wyruszamy o godz. 10.00. Po 30 min docieramy do Cafa e Boratis - dużego wypłaszczenia przed podejściem na przełęcz Prislop. Cieszymy się, że nie zdecydowaliśmy się na rozbicie obozu tutaj - nie ma wody. Po drodze spotykamy grupkę kobiet, zbierającą jakieś dziwne rośliny... Czyżby zioła?:).
Za wypłaszczeniem wchodzimy w góry znane mi z opisów - skaliste, pełne postrzępionych szczytów i groźnie wyglądających zboczy.
Do Cafe Prislop dochodzimy po dwóch godzinach. Tutaj się rozdzielamy - chętni idą na lekko na szczyt, pozostała dwójka schroniła się przed słońcem pod śpiworem i wypoczywa przed dalszą drogą. Na przełęczy nie ma wody (chyba, że roztapiana ze śniegu), więc odpoczynek w palącym słońcu wytchnienia tak naprawdę daje niewiele.
Droga na szczyt prowadzi po bardzo stromym zboczu. Na lekko idziemy bez problemu, ale załadowani tobołami mielibyśmy pewnie problem. Szczyt osiągamy po ok. 1h, kolejna godzina na zejście. Droga zajmuje nam ok. 2,5h, o wiele więcej niż planowaliśmy. Stromizny szlaku nawet bez plecaków są groźne i trzeba było naprawdę uważać.
Po zejściu ruszamy w dalszą drogę. Mamy przed sobą długą trasę do Valbone. Ścieżka jest wyraźnie wydeptana w trawie na przełęczy. Kierunek jest jasny - na południe, więc nie ma wątpliwości, że idziemy dobrze. Po jakimś czasie utwierdza nas w tym pierwsze oznakowanie szlaku.
musimy się bez niej obyć aż do Valbone. Po drodze nie ma ani kropelki , która mogłaby nas wspomóc. Zejście jest bardzo strome. Dodatkowo szlak wiedzie długimi fragmentami korytem wyschniętej rzeki epizodycznej, pełnym kamieni. Wędrowanie po nich to prawdziwa katorga! Nasze zmęczenie potęguje fakt, że od połowy trasy widzimy już Valbone, drogę, jeżdżące po niej auta... A przed nami jeszcze kawał zejścia!
Wreszcie, po 3 niezwykle męczących godzinach osiągamy Valbone. Wychodzimy na główną drogę, w szoku rozglądając się dokoła. Miejscowość jest bardzo zadbana, droga jest nowa, w zasięgu wzroku mamy dwa campingi. Wybieramy ten najbliższy. Okazuje się, że w Albanii nie płaci się za rozbicie namiotu na campingu. Właściciel nalicza nam tylko symboliczną opłatę za prysznic. Za zaoszczędzone leki postanawiamy zaszaleć i zjeść w miejscowym barze. Jedzenie jest pyszne i tanie, a nasze humory ostatecznie poprawia butelka wina. Dzień zaliczamy do męczących, ale udanych!